« (...) Moim najlepszym przyjacielem we Włoszech jest, oczywiście, Luca Spaghetti. A tak przy okazji, nawet we Włoszech nazwisko Spaghetti uchodzi za bardzo zabawne. Jestem wdzięczna Luce, bo dzięki niemu dorównałam wreszcie mojemu koledze Brianowi, który miał szczęście mieszkać po sąsiedzku z północnoamerykańskim Indianinem, niejakim Dennisem Ha-Ha, i zawsze się chełpił, że ma kumpla o najfajniejszym nazwisku. Wreszcie mogę wystartować w tej konkurencji.
Luca mówi świetnie po angielsku i jest łasuchem (po włosku una buona forchetta - „dobry widelec”), więc nadaje się na kompana dla takich jak ja głodomorów. Często dzwoni do mnie w środku dnia, żeby rzucić: „Cześć, jestem niedaleko... chcesz się spotkać na filiżankę kawy? Albo na ogon wołowy?”
Spędzamy mnóstwo czasu w tych brudnych knajpkach w bocznych uliczkach i zaułkach Rzymu.
Lubimy restauracje z jarzeniowym oświetleniem i bez szyldu z nazwą na zewnątrz.
Plastikowe obrusy w czerwoną kratę.
Likier limoncello domowej roboty.
Domowej roboty czerwone wino.
Makaron podawany w niewiarygodnych ilościach przez tych, których Luca nazywa „małymi Juliuszami Cezarami”: hardych, nachalnych facecików, z dłońmi porośniętymi na wierzchu włosami i fantastycznie zadbanymi fryzurami w stylu lat pięćdziesiątych. (...)
Luca jest doradcą podatkowym. Włoskim doradcą podatkowym, co oznacza, że jest, jak sam mówi, „artystą”, ponieważ istnieje kilkaset oficjalnych przepisów podatkowych i wszystkie są ze sobą sprzeczne. Zatem wypełnienie zeznania podatkowego przypomina improwizacje jazzowe. (...)»
"JEDŹ, MÓDL SIĘ, KOCHAJ - czyli jak pewna kobieta wybrała się do Italii, Indii i Indonezji w poszukiwaniu wszystkiego" - ELIZABETH GILBERT, Przekład Marta Jabłońska-Majchrzak.
Czytałam książkę Pana Spaghetti o tytule: JEDZ, MÓDL SIĘ KOCHAJ W RZYMIE:) Bardzo ciekawa i taka : włoska" :)
OdpowiedzUsuńAga