środa, 9 października 2013

Il mio posto preferito (Moje ulubione miejsce)

[Przewiń w dół na polski]

Era estate.
C'erano le voci allegre e chiassose dei turisti.
Uomini d'affari in giacca e cravatta che camminavano spediti.
C'era un venditore di palloncini colorati.
L'aria era pervasa da una melodia bellissima, dolce e malinconica, quasi magica.
C'era un ragazzo che suonava lo xilofono.


Bolle di sapone.
Il cielo era leggermente sfumato di rosa, come sempre, a quell'ora del pomeriggio.


E c'ero io, a Plac Zamkowy.
A Varsavia ci sono centinaia di posti bellissimi, ma il mio preferito è proprio questo: seduta su quel muretto, con lo sguardo rivolto alla piazza.


È come se fosse rimasto intrappolato un pezzo di me su quel muretto.
Sorrisi, sogni, speranze, parole non dette.
Progetti per il futuro... così, un po' per caso e un po' perché è bello sognare  incuranti di quei 1400 km di distanza, che alla fine avrebbero vinto.
Tante risate ma anche attese e delusioni.
Innumerevoli ricordi.


“Sono felice di essere qui” - ho detto l'ultima volta, appena arrivata.
Che poi non sai mai che è l'ultima volta, altrimenti sarebbe diverso.
Ci sono ritornata lo stesso, da sola, quasi tutti i giorni, e i miei pensieri danzavano sulle note di quello xilofono.
Anche la sera prima della partenza: era tardi, ero stanca, la valigia era ancora da fare.
Ma io dovevo salutare il mio muretto speciale.
:)

~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~

MOJE ULUBIONE MIEJSCE
Było lato.
Były głośne i wesołe głosy turystów.
Biznesmeni w garniturach, szybko chodzili.
Był sprzedawcą kolorowych balonów.
Powietrze pełne było pięknej, słodkiej i melancholijnej, niemal magicznej melodii.
Był facet, który grał na ksylofonie.
Bańki mydlane.
Niebo na lekkie i delikatniejsze odcienie różu, jak zawsze o tej porze po południu.
I ja tam byłam, na Placu Zamkowym.
W Warszawie jest tyle pięknych miejsc, ale moim ulubionym jest ten jeden: siedząca na tym murku, patrząc na placu.
Myślę, że mały kawałek mojego serca został na tym murku.
Uśmiechy, marzenia, nadzieje, niewypowiedziane słowa.
Plany na przyszłość... trochę przez przypadek i trochę bo miło jest pomarzyć, nie zważając na te 1400 km odległośći, którzy w końcu wygrywali.
Dużo śmiechu, ale również oczekiwania i rozczarowania.
Niezliczone wspomnienia.
"Jestem szczęśliwa, że tu trafiłam" – powiedziałam ostatni raz.
Bo nigdy nie myślisz, że ostatni raz jest ostatnim razem, w przeciwnym wypadku to byłoby różne.
Wróciłam tam, nawet sama, prawie codziennie, a moje myśli tańczyły do ksylofonowej melodii.
Nawet wieczorem przed wyjazdem: to było późno, byłam zmęczona, jeszcze musiałam się spakować. 
Ale musiałam pozdrowić mój specjalny murek.
:)


7 komentarzy:

  1. Cudnie napisane, aż się rozmarzyłam... :) Zgadzam się, że Starówka ma ogromny urok, niestety dla mnie te widoki są odrobinę odarte z wyjątkowości, ponieważ mieszkam w Warszawie i jest to moja codzienność. Marzę za to, że kiedyś (najlepiej jak najszybciej!) znajdę takie swoje magiczne miejsce we Włoszech. A tymczasem, zapraszamy ponownie! :)
    I jeszcze raz gratuluję, mimo kilku drobnych błędów, rewelacyjnego polskiego! :)
    Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
  2. Dziękuję Ci ślicznie:)
    "Nie ważne jest miejsce i czas. Ważny jest klimat i ludzie, którzy go tworzą." A ja myślę, że to prawda!:)

    Pozdrawiam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
  3. Podpisuję się pod tym obiema rękami! :)

    OdpowiedzUsuń
  4. W Polsce jest wiele pięknych miejsc. Wśród nich jest Warszawa.

    OdpowiedzUsuń
  5. Zgodzę się, że Warszawa, Kraków i inne duże miasta z historią mają swój urok, jednak mnie bardziej fascynują malutkie, nie wszystkim znane zakątki naszego kraju :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Mariagiulia, hai un vero talento per la scrittura. Come descrizione poetica di Varsavia! :)

    OdpowiedzUsuń

You might also like:

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...