[Przewiń w dół na polski]
Era estate.
C'erano
le voci allegre e chiassose dei turisti.
Uomini
d'affari in giacca e cravatta che camminavano spediti.
C'era
un venditore di palloncini colorati.
L'aria
era pervasa da una melodia bellissima, dolce e malinconica, quasi
magica.
Bolle di sapone.
Il
cielo era leggermente sfumato di rosa, come sempre, a quell'ora del
pomeriggio.
E
c'ero io, a Plac Zamkowy.
A
Varsavia ci sono centinaia di posti bellissimi, ma il mio preferito è
proprio questo: seduta su quel muretto, con lo sguardo rivolto alla
piazza.
È
come se fosse rimasto intrappolato un pezzo di me su quel
muretto.
Sorrisi,
sogni, speranze, parole non dette.
Progetti
per il futuro... così, un po' per caso e un po' perché è bello sognare
incuranti di quei 1400 km di distanza, che alla fine avrebbero vinto.
Tante
risate ma anche attese e delusioni.
Innumerevoli ricordi.
“Sono
felice di essere qui” - ho detto l'ultima volta, appena
arrivata.
Che
poi non sai mai che è l'ultima volta, altrimenti sarebbe diverso.
Ci
sono ritornata lo stesso, da sola, quasi tutti i giorni, e i miei
pensieri danzavano sulle note di quello xilofono.
Anche
la sera prima della partenza: era tardi, ero stanca, la valigia era
ancora da fare.
Ma
io dovevo salutare il mio muretto speciale.
:)
:)
~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~
MOJE
ULUBIONE MIEJSCE
Było
lato.
Były
głośne i wesołe głosy turystów.
Biznesmeni
w garniturach, szybko chodzili.
Był
sprzedawcą kolorowych balonów.
Powietrze
pełne było pięknej, słodkiej i melancholijnej, niemal magicznej
melodii.
Był
facet, który grał na ksylofonie.
Bańki
mydlane.
Niebo
na lekkie i delikatniejsze odcienie różu, jak zawsze o tej porze po
południu.
I
ja tam byłam, na Placu Zamkowym.
W
Warszawie jest tyle pięknych miejsc, ale
moim ulubionym jest ten jeden: siedząca
na tym murku, patrząc na placu.
Myślę,
że mały kawałek mojego serca został na tym murku.
Uśmiechy,
marzenia, nadzieje, niewypowiedziane słowa.
Plany
na przyszłość... trochę przez przypadek i trochę bo miło jest
pomarzyć, nie zważając na te 1400 km odległośći, którzy w
końcu wygrywali.
Dużo
śmiechu, ale również oczekiwania i rozczarowania.
Niezliczone
wspomnienia.
"Jestem
szczęśliwa, że tu trafiłam" – powiedziałam ostatni raz.
Bo
nigdy nie myślisz, że ostatni raz jest ostatnim razem, w przeciwnym
wypadku to byłoby różne.
Wróciłam
tam, nawet sama, prawie codziennie, a moje myśli tańczyły do
ksylofonowej melodii.
Nawet
wieczorem przed wyjazdem: to było późno, byłam zmęczona, jeszcze
musiałam się spakować.
Ale
musiałam pozdrowić mój specjalny murek.
:)
:)
Cudnie napisane, aż się rozmarzyłam... :) Zgadzam się, że Starówka ma ogromny urok, niestety dla mnie te widoki są odrobinę odarte z wyjątkowości, ponieważ mieszkam w Warszawie i jest to moja codzienność. Marzę za to, że kiedyś (najlepiej jak najszybciej!) znajdę takie swoje magiczne miejsce we Włoszech. A tymczasem, zapraszamy ponownie! :)
OdpowiedzUsuńI jeszcze raz gratuluję, mimo kilku drobnych błędów, rewelacyjnego polskiego! :)
Pozdrawiam serdecznie
Dziękuję Ci ślicznie:)
OdpowiedzUsuń"Nie ważne jest miejsce i czas. Ważny jest klimat i ludzie, którzy go tworzą." A ja myślę, że to prawda!:)
Pozdrawiam serdecznie!
Podpisuję się pod tym obiema rękami! :)
OdpowiedzUsuńW Polsce jest wiele pięknych miejsc. Wśród nich jest Warszawa.
OdpowiedzUsuńZgodzę się, że Warszawa, Kraków i inne duże miasta z historią mają swój urok, jednak mnie bardziej fascynują malutkie, nie wszystkim znane zakątki naszego kraju :)
OdpowiedzUsuńMariagiulia, hai un vero talento per la scrittura. Come descrizione poetica di Varsavia! :)
OdpowiedzUsuńGrazie Paweł!!! :)
OdpowiedzUsuń